Gdy zatrudnia się w sklepie sprzedawcę lub ekspedientkę, rzadko kiedy sprawdza się jej wiedzę o tym, co dokładnie ma sprzedawać. Niektórym właścicielom sklepu wystarczy urok osobisty lub wysoka kultura i już podpisują umowę o pracę. Czasem jednak takie postępowanie daje więcej szkody niż pożytku.
Pani Eliza – po tym, jak zamknęli firmę odzieżową, w której pracowała – została bez pracy. Przez wiele lat jej całym życiem była maszyna do szycia i rozmaite materiały. Na dobrą sprawę nie potrafiła nic innego. Szukając nowej pracy była przekonana o tym, że brak wykształcenia i kwalifikacji nie wróży jej dobrze. Pani Eliza miała natomiast jedną niewątpliwą zaletę: była osobą bardzo kulturalną i tak miłą, że ludzie bardzo dobrze czuli się w jej towarzystwie. Po jednym ze spotkań o pracę cechy te urzekły właściciela pewnej drogerii, który podpisał z nią umowę i zatrudnił w roli ekspedientki. Brak wykształcenia i kompetencji szybko jednak dał o sobie znać. Pewnego dnia przyszła pewna kobieta mówiąc, że interesują ją wymienne końcówki do szczoteczki SR-1000 i chciałaby wiedzieć ile one kosztują. Pani Eliza nie wiedziała co odpowiedzieć – pierwszy raz słyszy o czymś takim, a już na pewno nie wie, czy sklep coś takiego posiada. By wybrnąć z sytuacji grzecznie przeprosiła klientkę i powiedziała, że czegoś takiego nie prowadzą. Tym razem jakoś się udało. Czy jednak kobieta będzie mogła na dłuższą metę „spławiać” klientów, którzy chcą kupić coś, czego nie zna?